Alchemik recenzja książki
5 min readPaulo Coelho, współczesny pisarz i poeta brazylijski, przez jednych określany mianem fenomenu kultury masowej, przez drugich krytykowany za swoje niesztampowe tudzież herezyjne z punktu widzenia Kościoła Katolickiego podejście do życia. Niejednokrotnie spotkałam się z opiniami, że autor nigdy nie zaznał w swoim życiu prawdziwego cierpienia, toteż pisane przez niego sentencje są powierzchowne, trywialne, przy czym nie pomogą człowiekowi w niedoli. Nie zgadzam się z powyższymi słowami, albowiem tylko osoba, którą dotknęło nieszczęście i udało jej się wyjść z zaistniałej sytuacji obronną ręką, może rozwodzić się nad odnajdywaniem meritum życia – wystarczy przypomnieć sobie „czarne dzieje” z biografii autora. Martyrologiczne piśmiennictwo przywodzi na myśl znakomitych poetów, jednak niewielu opisywało cierpienie w sposób, który podniósłby czytelnika na duchu. Mam tutaj na myśli chociażby Cypriana Kamila Norwida. Pisał o bólu pięknie, acz przytłaczająco. Paulo Coelho tymczasem ujmuje je jako etap w życiu każdego z nas, przez który musimy przebrnąć, zaś samo cierpienie nie jest dla niego tylko zawodem miłosnym czy utratą bliskich naszemu sercu osób, lecz również momentem refleksji nad własną egzystencją. W świecie zagmatwanych emocji XXI wieku, w którym niekiedy tak trudno jest nam się odnaleźć, potrzebne są pewne wskazówki oraz słowa otuchy. W swojej recenzji postanowiłam nawiązać do bestsellerowego „Alchemika” (1988r.), dającego nadzieję na tzw. lepsze jutro.
Historia, opisana w książce brazylijskiego pisarza, zdaje się być zwykłą opowieścią o życiu młodego pasterza z andaluzyjskich gór. Santiago, albowiem tak ma na imię główny bohater „Alchemika”, miał zostać księdzem, gdyż pragnęli tego jego rodzice. Po kilku latach seminarium odnalazł sens życia w podróżowaniu, przez co zrezygnował z uprzedniego zamiaru. Wędrował po Andaluzji ze stadem swoich owiec i zapewne jego egzystencja nie uległaby zmianie, gdyby pewnej nocy nie przyśnił mu się skarb, ukryty nieopodal egipskich piramid. Począł się powtarzać, zawsze w tej samej formie. Dla Santiaga owy sen był czymś nowym, wręcz kuriozalnym, odbiegającym od jego dotychczasowego, dosyć monotonnego życia. Kiedy sprzedawał wełnę w miasteczku, poszedł do tamtejszej Cyganki. Kobieta poradziła mu, aby udał się do Egiptu i właśnie tam odnalazł swój skarb, jednak pasterz nie był zadowolony z jej rady. Tego samego dnia, podczas spaceru, spotkał tajemniczego mężczyznę, który przedstawił mu się jako Król Salem. Starzec odmienił światopogląd Santiaga słowami, nawiązującymi do tego, że każdy człowiek ma Własną Legendę i musi ją odnaleźć, a uczyni to za pomocą Znaków – zsyłanych mu przez los niemalże na każdym kroku. Król Salem uzmysławia go także, że Własna Legenda wymaga wielu poświęceń, przy czym przetrwania ciężkich prób. Nic nie przychodzi bowiem łatwo. Starzec zachęcił młodego pasterza do podróży do Egiptu, po czym wręczył mu dwa kamienie: Urim oraz Tumim – były niczym wyrocznia, odpowiadały na pytania bohatera, kiedy nie wiedział, co ma dalej czynić.
Santiago, podczas wędrówki w celu odnalezienia swojego wyśnionego skarbu, ujrzał na własne oczy nie tylko inny świat, tak różny krajobrazowo od tego, w którym dorastał, ale także zetknął się z intrygującymi ludźmi. Każdy napotkany przez niego człowiek inaczej postrzegał życie tudzież cechował się indywidualnymi poglądami na jego temat. Przykładowo, dla sprzedawcy prażonej kukurydzy liczył się tylko jego mały świat: niewielkie miasteczko, praca i wózek z prażoną kukurydzą. Nigdy nie zastanawiał się nawet, co znajduje się poza granicami jego świata. Tymczasem sprzedawca kryształów, pełen sprzeczności z samym sobą, miał marzenie o ujrzeniu Mekki, jednak nic nie uczynił, aby je spełnić. Wychodził z założenia, że jeśli marzenie się spełni, to już nie będzie miał do czego dążyć, przy czym jego egzystencja straci sens. Młody pasterz wyciągał wnioski z każdego ze spotkań, są jakby wskazówkami w jego podróży, za którymi może podążyć bądź stwierdzić, że „nie tędy droga do szczęścia”. Ostatecznie, Santiago dotarł do piramid, lecz nie znalazł ukrytego nieopodal nich skarbu – przynajmniej takiego, o którym niejednokrotnie śnił. Można by uznać, że jego perypetie oraz trudności poszły na marne, lecz nie jest to prawdą. Bohater „Alchemika” znalazł bowiem najcenniejszy skarb w życiu każdego z nas – ideał, do którego wszyscy dążą, zaś niejeden rezygnuje wówczas, gdy napotka pewne przeszkody. Stworzył Własną Legendę, a dzięki temu odnalazł samego siebie.
Książka Paula Coelho, jak już zaznaczyłam wcześniej, jest tylko z pozoru prostą opowieścią. Nie brakuje w niej różnego rodzaju symboli, metafor oraz alegorii. „Alchemika” można uznać za parabolę, ponieważ jego treść ma charakter moralistyczno-dydaktyczny, przy czym bohaterowie pełnią w nim rolę wzorów tzw. prawd uniwersalnych. Co ciekawe, czytelnik jest w stanie utożsamić się z jednym z nich, jego poglądami bądź stylem życia. Osobiście jestem zdania, że najwięcej wspólnego mamy tak naprawdę z Santiago, gdyż każdy z nas musi w pewnym momencie dokonać ważnego wyboru. Stajemy jakby na skrzyżowaniu kilku dróg tudzież zastanawiamy się: „którą z nich wybrać?”. Nawet najbardziej zapracowany człowiek znajdzie chwilę na głębszą refleksję nad swoim życiem. Ponadto każdy o czymś marzy i do czegoś dąży, lecz należy zaznaczyć, że owe fantazje mają różne odbicia. Nie ulega wątpliwości, że napotykani przez nas ludzie mogą mieć wpływ na nasze dalsze decyzje, jednakże to my jesteśmy kowalami własnego losu. Możemy zatem iść zgodnie z ich zaleceniami bądź postąpić zupełnie inaczej. Tak samo jest z „Alchemikiem”, ponieważ daje wskazówki, lecz to czy je wykorzystamy zależy tylko i wyłącznie od nas. Autor bestsellera wydobywa na światło dzienne prawdy, które nie są ludziom obce, tylko często bywają przez nich zapominane.
Mówiąc o dziele Paula Coelho nie można pominąć języka, albowiem jest prosty i łatwo przyswajalny. Brakuje w nim szykownego słownictwa, jednak nie można tego traktować jak ujmę. Gdyby pisarz się nim posłużył, to powieść straciłaby swoją magiczność oraz plastyczność. Poza tym „prawda” musi być „oczywista”, więc ubieranie jej w nadzwyczaj eleganckie wyrazy mogłoby popsuć całokształt przesłania historii o młodym pasterzu z Andaluzji.
Reasumując, „Alchemika” warto przeczytać. Skłania do głębokiej refleksji nad swoim życiem, podpowiada w pewien sposób czytelnikowi, w jaki sposób może pokonać przeszkody, jakie napotyka na swojej drodze do szczęścia. Bestseller Paula Coelho nie jest jednak dla wszystkich i jak każde najlepiej sprzedawane dzieło spotyka się z ostrą krytyką. Prawda jest jednak taka, że kto chociaż raz go przeczyta – to albo pokocha całą twórczość autora albo nigdy więcej nie sięgnie po jego dzieła.
autor recenzji Alicja Paluch
Autor: Paulo Coelho
Tytuł: Alchemik
Wydawnictwo: Wieża Babel
ilość stron: 212
oprawa miękka