Złoty Cielec recenzja książki
2 min readOsią fabuły jest historia rodziny Sturbruck, mocno związaną z tytułowym Cielcem- figurką symbolizującą Chrystusa, począwszy od czasu budowy Kanału Panamskiego w Ameryce Południowej, aż do dnia dzisiejszego.
Każdy, nawet najbardziej wybredny fan tego typu publikacji znajdzie w tej powieści coś dla siebie, coś, na czym skupi uwagę. Mamy zatem cytowane fragmenty dziennika niejakiego Vincenta, tajemniczego pracownika Kompanii, pojawia się tragiczny w skutkach wypadek samochodowy, są również właściwe dla większej rodziny wojny domowe.
Autorka stworzyła swoim piórem świat tylko pozornie wyglądający na rodzinną sielankę, w rzeczywistości każdy z członków rodziny nosi swoją tajemnicę, czy to skrywaną głęboko w sercu, czy taką, która wciąż daje o sobie znać na każdym kroku.
Książkę mimo wszystko czyta się dobrze, publikacja została podzielona według dat, można nawet odnieść wrażenie, wszystko łączy się w logiczną całość.
Detektywów- amatorów czy też ludzi ciekawych świata ta książka z pewnością usatysfakcjonuje. Pojawia się pytanie, powtarzane przez wydziały kryminalne policji na całym świecie, a więc: „kto zabił?”. Rozwiązanie tej akurat zagadki zaskoczy pewnie niejednego z nas. Również poszukiwania tytułowego posążku będzie miało swój nieoczekiwany finał, który akurat moim zdaniem zupełnie nie wyjaśnia sprawy poszukiwania go.
Opowieść została opisana w sposób jakże inny od tego, który proponowali nam pisarze naszych czasów, różny od książek o podobnej tematyce, wyraźnie czujemy tu jakiś dziwny niepokój przed wyjaśnieniem zagadki, która może nie być do końca taka, jakiej się spodziewamy. Pisarka umiejętnie buduje napięcie, ma pomysł na dalsze niespodzianki, wychodzące na powierzchnię, gdy już mamy wrażenie, że akcja zmierza do końca…
Autor recenzji: Andrzej Jaworski
Autor: Urszula Klupis
Tytuł: Złoty cielec
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2009
Ilość stron: 292
Oprawa: miękka
Cena: 29,90